Być może to właśnie nazwa ulicy poniosła naszego kolejnego „miszcza parkowania”. Tym razem kierowca wykorzystał fragment chodnika, jak wskazuje szyld/potykacz znajdujący się przed samochodem, samochód z właścicielem na pokładzie chciał na sekundkę wstąpić do cukierni. Ni zważając na fakt, że samochód został zaparkowany tuż przed/za pasami dla przechodniów, na to, że wystaje znaczny fragment cudownego pojazdu oraz, że całkowicie zasłonięta jest widoczność dla kierowców wyjeżdżających z drogi podporządkowanej, która notabene znajdowała się w odległości maksymalnie kilkunastu metrów od miejsca lądowania. Miejsca lądowania bo to przecież ulica Lotników w Gliwicach.
Ja oczywiście jestem w stanie zrozumieć, że w tym miejscu nie da się zaparkować legalnie, a przecież najlepiej do cukierni wprost wjechać pod ladę, ja rozumiem, że wszyscy się dziś spieszymy! Pytam tylko czy owy kierowca pomyślał o tym, że gdyby doszło w tym miejscu do tragedii z udziałem pieszego to problem byłby nie na rok, czy na dwa, a prawdopodobnie do końca życia. A tak już zupełnie pół żartem, pół serio – gdyby w tym czasie przejeżdżali Panowie ze straży miejskiej to na pewno parkowanie pod cukiernią by się nie upiekło 😉
Wstyd, po prostu wstyd na całej linii! Tyle miejsca w koło i akurat trzeba było zaparkować tak żeby wkurzyć wszystkich i ludzi idących z wózkiem i dzieckiem do sklepu, jak i kierowców. Jak to się mówi marka sama świadczy o właścicielu.