Teoretycznie ta historia zaczęła się już wczoraj, ale z przyczyn technicznych artykuł i zdjęcia z dzisiaj. Czyli z 1 lutego 2018 roku.
To ważne bo chodzi o bezpieczeństwo! O Przystanku, który teoretycznie jest ale … praktycznie go nie ma.
KZKGOP W przypadku remontu zatoczki powinien poinformować każdego przewoźnika który obsługuje dany przystanek o tym, że przystanek jest przeniesiony i nastąpią utrudnienia, w tym przypadku tak się jednak nie stało. W Gliwickiej Zajezdni na tablicy ogłoszeń dla kierowców nie ma żadnej informacji! Teoretycznie słupek zastępczy powinien stanąć kilka, kilkanaście metrów dalej lub wcześniej. Ale wcześniej jest to trochę nierealne, lepiej postawić go dalej, bo jest tam wjazd na ul. Kapliczna. To najlepsza możliwość! Tak twierdzą kierowcy i pasażerowie. Najgorsze jest to, że kierowcy, którzy obsługują ten przystanek, muszą się domyślać, ludzie zresztą też, w jaki sposób i gdzie mają wsiadać i zatrzymywać się. Zdecydowanie rozsądniej by było gdyby ktoś wystosował chociaż kartkę z informacją. Tymczasem informacji na przystanku brak! Dzisiaj 1 lutego na przystanku brak już nawet ekipy remontowej. Może to przez pogodę? A może przez to, że wczoraj po godz 15, prawdopodobnie wydarzył się tam wypadek przy pracy? Relacja świadków na to wskazuje. Była karetka, była policja no i niema firmy dzisiaj Możemy snuć różne teorie spiskowe na ten temat. Ja zacznę wy dodajcie swoje, w komentarzach. Wypadku uległ jeden z pracowników, który pewnie nie miał umowy o pracę, urząd się o tym dowiedział i wstrzymał prace remontowe
To moja wersja. Jaka jest Urzędu lub firmy remontowej, tego jeszcze nie wiem.
Oczywiście uspokajam tych co zaraz będą pisać. TAMCI: Ale przecież jest tam trochę miejsca na zatoce! JA: Wczoraj, nie było! Bo stała tam koparka, i betoniarka!! I nie dziwi fakt, że zdarzył się wypadek, za dużo maszyn, na takiej powierzchni?
Nieco inny ale również problem znajduje się odrobinę dalej. Drogowcy tak rozłożyli swoje barierki, że autobus ledwie się mieści.
To jest przystanek na Chorzowskiej! Który nazywa się Akacjowa. Ale tak po za tym to faktycznie dziwna sytuacja 🙂